W imię sprawiedliwości czy korporacyjnej zemsty
Co złego zrobił Paweł M., kompromitując brak niezawisłości sędziego Milewskiego? Pisze list otwarty do Prokuratora Generalnego
Rawa Mazowiecka, 26 marca 2014 roku,
Pan Andrzej Seremet
Prokurator Generalny
Szanowny Panie Prokuratorze Generalny!
Sędzia na telefon – taka nazwa przylgnęła w mediach do gdańskiego sędziego Ryszarda Milewskiego, byłego prezesa Sadu Okręgowego w Gdańsku, który dał się sprowokować rozmówcy, który powoływał się na urzędnika kancelarii premiera Tuska i załatwiał z sędzią prezesem termin i odpowiedni skład sędziowski w słynnej sprawie Amber Gold.
Niezawisły sędzia, prezes niezależnego sądu, okazał się całkowicie uległy i dyspozycyjny na pierwszy telefon z rzekomej kancelarii premiera. Sprzeniewierzył się niezawisłości i godności urzędu sędziego. Skompromitował się sam, ale odium kompromitacji spadło też na cały wymiar sprawiedliwości. Sędzia Milewski został ukarany dyscyplinarnie, pozbawiono go funkcji prezesa, został też ukarany dyscyplinarnie zakazem awansowania i pełnienia funkcji sądowych. Stanowiska sędziego jednak nie stracił i nadal wydaje wyroki w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej, osądza innych ludzi.
Prawdziwe jednak moje zdumienie budzi fakt, że autor prowokacji, Paweł M., człowiek, który swoim telefonem zdemaskował karygodną usłużność i dyspozycyjność sędziego wobec władzy, jest obecnie ścigany przez prokuraturę i że ostatnio na wniosek prokuratury w Zielonej Górze został on tymczasowo aresztowany.
Z informacji prasowych wynika, że Paweł M. jest ścigany pod zarzutem podszywania się i powoływania na wpływy w kancelarii premiera.
Wiadomość ta napawa zgrozą.
Panie Prokuratorze Generalny – w imię czego,w imię jakich wartości i zasad, prokuratura ściga tak zaciekle Pawła M., człowieka, który skutecznie zdemaskował niegodziwość sędziego?
W imię sprawiedliwości to ściganie, czy w imię fałszywej korporacyjnej solidarności i zemsty?
Zgodnie z definicją przestępstwa, zawarta w art. 1 kodeksu karnego, przestępstwem może być tylko czyn społecznie szkodliwy. Nie ma przestępstwa, bez społecznej szkodliwości. Pytam – na czym polegała społeczna szkodliwość czynu Pawła M.?
Fakt – podszył się pod inna osobę, ale czy wyrządził tym społeczeństwu jakąkolwiek szkodę?
Czy to źle, że ujawnił kompromitująca postawę sędziego? Przecież jego prowokacja posłużyła do odsunięcia sędziego od pełnienia funkcji, dała podstawy do ukarania go w trybie dyscyplinarnym.
Co złego, co szkodliwego było w tej prowokacji?
Moim zdaniem był to czyn godny i sprawiedliwy, za który Paweł M. powinien dostać odznaczenie, a nie areszt.
Mamy w prawie karnym instytucje stanu wyższej konieczności. Dla ochrony dobra większego dobra można poświęcić dobro mniejsze. Ujawnienie nikczemnej postawy sędziego, ujawnienie jego godnych napiętnowania cech wysokiego funkcjonariusza sprawiedliwości, było ważniejszym dobrem, niż formalnie tylko naruszony zakaz powoływania się na wpływy w instytucji publicznej. Stan wyższej konieczności to zatem druga podstawa do rozgrzeszenia Pawła M. z wszelkiej odpowiedzialności.
Jeszcze raz powtórzę – za ujawnianie patologii życia publicznego – a taką patologią była postawa sędziego Milewskiego – należy ludzi nagradzać, a nie karać, i to jeszcze z jaką zaciętością?
Przed dwoma laty w Parlamencie Europejskim jedna z gazet brytyjskich powołując się na organizacje biznesową, prowokowała posłów do przyjęcia łapówek w zamian za zgłoszenie proponowanych przez prowokatorów poprawek legislacyjnych. Trzech eurodeputowanych, ze Słowenii, Rumunii i Austrii, dało się sprowokować i przyjęło korupcyjne propozycje. Zostali oni za to jednoznacznie potępieni, wykluczeni z życia publicznego, poddani odpowiedzialności karnej i nikomu, ani przez sekundę nie przyszło do głowy, by ścigać autorów tej skutecznej prowokacji. Wręcz przeciwnie, prowokacja została powszechnie uznana za czyn pozytywny, zasługujący na uznanie.
Czy w Polsce europejskie standardy moralne nie obowiązują?
Panie Prokuratorze Generalny, proszę, apeluję, nalegam – niech pan połozy kres tej zdumiewającej represji, urągającej jakiemukolwiek poczuciu sprawiedliwości. Niech podlegli panu prokuratorzy wycofają się z tego szaleństwa, jaki jest ściganie Pawła M. za jego dobry, pożyteczny społecznie uczynek.
Przecież to paradoks i jakiś chichot niesprawiedliwości, że sędzia Milewski, który zachował się niegodnie, nadal sądzi ludzi, nadal zakłada togę i łańcuch z Godłem Rzeczypospolitej, żeby wymierzać sprawiedliwość w jej imieniu, a ten, kto jego niegodne postępowanie ujawnił, stał się tejże Rzeczypospolitej więźniem.
To postępowanie prokuratury wobec Pawła M. jest kpiną w żywe oczy z elementarnych zasad i poczucia sprawiedliwości. Niech podległy Panu urząd niezwłocznie się z tego wycofa i uwolni Pawła M. od niesprawiedliwej represji.
Do kompromitacji sędziego Milewskiego nie dokładajcie kompromitacji jeszcze większej. Nie stosujcie praktyk żywcem wziętych ze standardów państw totalitarnych.
Sprawiedliwość winna być ostoja mocy i trwałości Rzeczypospolitej, a ta moc, którą okazuje prokuratura i sąd wobec Pawła M., osłabia Rzeczpospolitą, odbiera ludziom wiarę w jej konstytucyjne zasady.
Niech pan weźmie to pod rozwagę!
Z poważaniem
Janusz Wojciechowski
(treść tego listu otwartego przedstawiłem w felietonie z cyklu „Spróbuj pomyśleć” w Radiu Maryja 26 marca br.)