Tomasz Trzeciak, rolnik spod Włocławka, niesprawiedliwie skazany za niezawiniony przez niego wypadek drogowy, nareszcie jest wolny!
1. Dziś, w dniach jubileuszowych 22 rocznicy Radia Maryja, mam dla Państwa do przekazania pomyślną wiadomość.
Pan Tomasz Trzeciak, rolnik spod Włocławka, niesprawiedliwie skazany i osadzony w więzieniu za niezawiniony przez niego wypadek drogowy, jest już na wolności, w domu, w swoim gospodarstwie, ze swoją rodziną. Sąd we Włocławku ugiął się w końcu licznym prośbom i zwolnił go z 8 miesięcy pozostałego jeszcze do wykonania wyroku.
Kamień z serca rodziny, kamień z serca wielu słuchaczy, bo wiem, jak bardzo ta sprawa Państwa poruszyła, czemu dawali państwo wyraz w licznych listach. Kamień też z mojego serca, choć nie do końca, bo niesprawiedliwość, choć minęła, to jednak się zdarzyła.
2. Przypomnę – pan Tomasz Trzeciak, rolnik na 30 hektarach, mąż i ojciec dwójki dzieci, uczciwy, ciężko pracujący człowiek, został skazany za wypadek, w którym zginęło troje młodych ludzi. Wielka tragedia, wieczny odpoczynek ofiarom, współczucie rodzinom, ale – mówię to z pełną odpowiedzialnością, bo znam się na tym, przez wiele lat zajmowałem się sądzeniem spraw o wypadki drogowe – tragedia ta w niczym nie była zawiniona przez Pana Tomasza Trzeciaka. Wracał z pola po całym dniu orki, trzeźwy, z oświetlonym traktorem, i wtedy z tyłu, na jego ciągnik i pług najechał samochód audi z sześciorgiem młodych ludzi jadących na dyskotekę. Siła uderzenia była tak wielka, że samochód wbił się pod pług i podniósł do góry cały traktor. Troje młodych ludzi, w tym kierowca, zginęło.
Nie do pojęcia dla mnie jest logika, którą kierowała się prokuratura, a potem sąd, oskarżając i następnie skazując pana Tomasza na dwa i pół roku bezwzględnego więzienia.
Wyrok był oparty na wyjątkowo nierzetelnej, wybiórczej ocenie materiału dowodowego. Dwie opinie biegłych były po stronie pana Tomasza, trzecia jedynie teoretycznie dopuszczała jego winę, a jednak sąd, łamiąc wszelkie zasady procedury skazał go. Wyrok wydawała młoda pani sędzia, a właściwie jeszcze nie sędzia, bo asesor sądowy. Wyrok był skrajnie jednostronny, pomijający oczywiste okoliczności świadczące na korzyść pana Tomasza. Pominięto na przykład wyliczenia jednego zbiegłych wskazujące, że samochód audi jechał ze znacznie przekroczoną prędkością, sąd uznał jednak, że prędkość nie była przekroczona.
Nie będę wchodził w szczegóły, ale jak czytałem uzasadnienie wyroku, to zdumienie mnie ogarniało przy każdym kolejnym zdaniu. Całkowity brak logiki.
3. Ale nawet, nawet gdyby jakaś wina była po stronie pana Tomasza, to wynikała ona z sekundy nieuwagi, jaka każdemu zdarzyć się może. Wsiadamy do samochodu i nie znamy dnia, ani godziny, nie wiemy, czy nam kiedyś nie zadrży ręka. Sędziemu także. Zdarzył się kiedyś wypadek sędziemu z województwa świętokrzyskiego, który wyprzedzał trzy samochody pod górę, na podwójnej ciągłej linii. Spowodował czołowe zderzenie, zabił jedną osobę, drugą ranił. Za karę... przeniesiono go z pełnienia funkcji sędziowskiej spod Kielc do Warszawy. Nikt przez sekundę nie myślał, żeby go za to zamykać do więzienia, a popełnił on najgorsze z możliwych naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym, Najgorsza, bezmyślna brawura, czołowe zderzenie podczas wyprzedzania pod górę. I sędzia pozostał bezkarny.
A pan Tomasz Trzeciak, najechany z tyłu, został skazany na dwa i pół roku. Dzięki Bogu i odruchowi dobrej woli, że chociaż część kary została mu odpuszczona.
4. Mówiłem, że sprawę rozpatrywała bardzo młoda pani sędzia, które takie ma p[ojęcie o życiu i o świecie, jakie wyraziła w uzasadnieniu wyroku, motywując pozbawienie pana Tomasza prawa jazdy. Że nie jest on zawodowym kierowca i odebranie mu prawa jazdy nie będzie dla niego szczególnie dolegliwe.
Pani sędzia, zapewne z dobrego miejskiego domu, nawet sobie nie wyobraża, co to znaczy zabrać prawo jazdy rolnikowi, prowadzącemu gospodarstwo na 30 hektarach, który bez prawa jazdy nigdzie nie wyjedzie, nic nie kupi ani sprzeda. Że to jakby rękę mu uciąć.
A gdy Pan Tomasz starał się o przerwę w karze i powoływał się na dramatyczna sytuację żony, pozostawionej samą w dużym gospodarstwie, inny sędzia napisał, że żona może sobie iść do pracy dorywczej, jeśli jej za ciężko. Do pracy dorywczej – kobieta na 30 hektarach, z dwojgiem dzieci i stadem inwentarza, jeszcze też starymi rodzicami pod opieką... naprawdę przerażający jest tem poziom lekceważenia i wręcz pogardy dla ludzi, prezentowany niekiedy przez funkcjonariuszy wymiaru sprawiedliwości.
5. Pan Tomasz Trzeciak w obliczu krzywdy i niesprawiedliwości, która go spotkała, zachował się nadzwyczaj dzielnie. Nie dał po sobie poznać, ze cierpi, myślał tylko o rodzinie, o gospodarstwie. Wielką dzielnością wykazała się jego żona, pani Agnieszka, która udźwignęła ciężar prowadzenia gospodarstwa pod nieobecność męża. Wspaniale zachowały się dzieci państwa Trzeciaków, choć utraconych prawie 2 lat tęsknoty za ojcem nikt im nie zwróci, nie wyrówna w życiu.
Taka gorzka ciekawostka – gdy pan Tomasz starał się o przerwę w karze z uwagi na tęsknotę i rozłąkę dzieci, otrzymał z sądu odpowiedź, ze nie potrzeba, bo dzieci wprawdzie tęsknią i przezywają rozłąkę, ale dobrze się uczą i nie sprawiają kłopotów wychowawczych.
Skoro dzieci są grzeczne, to ojciec może sobie siedzieć w więzieniu. Co innego gdyby dzieci na przykład kradły... – taka była pokrętna logika sędziów, wymierzających sprawiedliwość w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej.
Panie Tomaszu, Pani Agnieszko – pozdrawiam was.... cieszę się że macie to już za sobą i życzę by nigdy, ani was, ani kogokolwiek nie spotkała już podobna niesprawiedliwość. Udźwignęliście ten wasz krzyż niesprawiedliwości z godnością i nawet bez gniewu.
Szczęść Wam Boże we wszystkim, w gospodarstwie, któremu poświęciliście swoje siły, szczęść wam Boże w życiu...
(jest to tekst mojego felietonu z cyklu „Spróbuj pomyśleć” wygłoszonego w Radiu Maryja 4 grudnia br.)