Macierewicz i szczękościsk Seremeta
List otwarty do Prokuratora Generalnego – na kogo zaciskacie zęby? Na siebie je zaciskacie!
Rawa Mazowiecka, 4 lutego 2014 roku
Pan Andrzej Seremet
Prokurator Generalny
Szanowny Panie Prokuratorze Generalny,
1. W wywiadzie dla Gazety Wyborczej, poświęconym głównie osobie pana posła Antoniego Macierewicza, był Pan łaskaw zamieścić taką oto zaangażowaną emocjonalnie wypowiedź:
„...Mnie pan Macierewicz ani brat, ani swat. Był łaskaw wypowiedzieć się o prokuraturze nie raz i nie dwa tak, że zaciskaliśmy zęby. I zaciskamy nadal, prowadząc śledztwo smoleńskie. Nie zapomnę tego, że w niedawnych występach w USA Macierewicz stwierdził, że nie ma innego organu polskiego niż jego komisja, a inne są niepolskie. W Sejmie oskarżał nas o zaprzaństwo. Są to najcięższe zarzuty, w istocie o zdradę. Ale, na litość boską, prokurator zamyka oczy - bo nie powiem, że zaciska nos - kiedy prowadzi postępowanie. On ma sprawę konkretnego człowieka. Ma fakty i prawo....”
2. Współczuję, że z powodu działań pana posła Macierewicza prokuratura doznaje szczękościsku (o zaciskaniu nosa przez delikatność nie wspominam), ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jest to szczękościsk na własne życzenie.
Nie byłoby bowiem zespołu posła Macierewicza, nie byłoby alternatywnego badania przyczyn katastrofy, gdyby nie fatalne błędy i zaniedbania prokuratury, od pierwszych dni po katastrofie.
Dość wspomnieć kilka okoliczności, które Pan Prokurator Generalny sam przyznał, w licznych odpowiedziach na pytania senatorów Prawa i Sprawiedliwości.
Polscy prokuratorzy i biegli spóźnili się na sekcję zwłok ofiar katastrofy. Dotarli tam 11 kwietnia 2010 roku o godzinie 17-tej i „pocałowali klamkę” prosektorium. Rosyjscy biegli i prokuratorzy właśnie skończyli sekcję zwłok. Polska prokuratura została bez własnego, kluczowego przecież dowodu, bo z obrażeń ofiar o przyczynach i przebiegu katastrofy można wyczytać bardzo wiele, czasami nawet wszystko. Potem dopiero, po miesiącach i latach, wyjmowaliście z grobów kolejne ciała i przeprowadzaliście pierwsze własne sekcje.
Zaniedbania prokuratorów w pierwszych dniach po katastrofie są przedmiotem odrębnego śledztwa.
Czy nie doznaje pan szczękościsku w obliczu takiej kompromitacji?
3. Napisał Pan w odpowiedzi do senatorów, że prokuratorzy od 12 kwietnia uczestniczyli już tylko w identyfikacji zwłok. Lepiej nie wspominać, jak się z tego zadania wywiązali, ale przyzna pan, że rodziny śp. Anny Walentynowicz czy śp. Prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego mają po stokroć większe niż Pan powody do zaciskanie zębów.
4. Oględziny miejsca – podstawowa czynność dowodowa w przypadku każdej katastrofy. Zdaliście się na bratnią pomoc prawną prokuratury rosyjskiej, sami nawet nie próbowaliście się tam dostać. Pierwsze własne oględziny miejsca katastrofy przeprowadziliście dopiero jesienią 2011 roku, w półtora roku po katastrofie! A pierwsze oględziny brzozy, tej kluczowej pancernej brzozy, od której miała się rozpocząć destrukcja samolotu, przeprowadziliście w październiku 2012 roku, w dwa i pół roku po katastrofie! Wtedy dopiero pobraliście z niej próbki, zainteresowaliście się tkwiącymi w niej odłamkami metalu.
W dwa i pół roku po katastrofie! To dopiero jest powód do zgrzytania zębów!
5. Albo słynny trotyl, który raz był, raz go nie było, to go stwierdzono, to znów nie stwierdzono – już się pogubiłem, która wersja jest na dziś obowiązująca.
Wreszcie wrak i czarne skrzynki... prowadzicie śledztwo, powiada pan, ale prowadzicie je bez kluczowych dowodów. Jeśli nawet ich odzyskanie leży poza zasięgiem możliwości działania pańskiego, to stanowcze żądanie zwrotu tych dowodów powinno być przez pana powtarzane nieustannie, a Pan o tym mówi rzadko, cicho i niewyraźnie.
Pisze Pan – zaciskacie zęby i prowadzicie śledztwo. Na początku prowadziło je kilkudziesięciu prokuratorów, dziś według Pana odpowiedzi zostało ich siedmiu, a praca prokuratury składa się głównie z czekania, już trzeci rok na opinie biegłych. Te opinie zresztą zleciliście też dopiero w sierpniu 2011 roku, prawie półtora roku po katastrofie.
6. Ja wiem, że śledztwo smoleńskie jest trudne, złożone, nie było w historii prokuratury takiej sprawy. Życzę prokuraturze i życzę Polsce, żeby to śledztwo dotarło w końcu do prawdy o tej katastrofie, jakakolwiek by ona nie była. Ale niech Pan nie ma pretensji do posła Macierewicza, członków i ekspertów jego zespołu, którzy z dobrej woli starają się wyjaśnić to, czego prokuratura dotychczas wyjaśnić nie potrafiła, a przy tym popełniła w tym wyjaśnianiu kardynalne błędy.
Powtarzam – gdyby nie błędy i zaniedbania prokuratury, gdyby nie jeszcze większe błędy i zaniedbania rządowej komisji Millera, nigdy by nie powstał zespół Macierewicza. Nie byłby do niczego potrzebny.
7. Jeśli dziś panowie w prokuraturze zaciskacie zęby z powodu tej, czy innej wypowiedzi posła Macierewicza, to parafrazując Gogola zapytam – na kogo panowie prokuratorzy te zęby zaciskacie? Na siebie je zaciskacie!
Z poważaniem
Janusz Wojciechowski