Wiatr przywiał Laskowi pierwszą ekspertyzę
Mamy pół ekspertyzy w sprawie półbeczki, czekamy na choćby ćwierć ekspertyzy w sprawie uciętej ćwierci brzozy...
1. Kilkakrotnie pisałem, że magister Miller i doktor Lasek nie mieli i nie mają za sobą żadnych profesorów, dlatego nie ma z ich strony kto usiąść do debaty z profesorami wspierającymi zespół Macierewicza.
Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie o tych ekspertach Laska, niech się zgłosi – apelowałem.
Długo nikt się nie zgłaszał – aż tu bomba! Jest wreszcie pierwszy profesor po stronie Laska!
Profesor Kowaleczko, specjalista od lotnictwa, sam z siebie, spontanicznie, wydał ekspertyzę, zadzwonił do drzwi i podrzucił ją doktorowi `Laskowi. No brawo!
Z ekspertyzy profesora Kowaleczki podobno wynika, że tupolew po odcięciu skrzydła był jednak w stanie wykonać półbeczkę. Może i tak, nie mnie to oceniać, niech inni profesorowie zweryfikują i się do tego odniosą.
Zresztą już czytam pierwsze zarzuty wobec profesora Kowaleczki, dlaczego przyjął w swoich obliczeniach, , że skrzydło ścięło brzozę na wysokości ponad 7 metrów, podczas gdy w raporcie komisji Millera jest mowa o wysokości 5,1 metra? To przecież zasadnicza różnica!
2. W każdym razie mamy pół ekspertyzy w sprawie półbeczki, czekamy na choćby ćwierć ekspertyzy w sprawie uciętej ćwierci brzozy.
Czekamy, bo analizując półbeczkę, najpierw musimy mieć pewność, że tupolew stracił na brzozie część skrzydła, że jak walnęło, to rzeczywiście się urwało.
W tej kwestii wciąż nie ma żadnej ekspertyzy. Nie zrobi jej ekspert lotniczy profesor Kowaleczko, który zna się pewnie na samolotach, ale zapewne mniej na brzozach. Tu są potrzebni profesorowie eksperci od fizyki ciała stałego, dynamiki, kinetyki, od wytrzymałości materiałów, od dendrologii być może, którzy zbadają i powiedzą – tak, skrzydło mogło uciąć brzozę, a brzoza mogła równocześnie uciąć skrzydło. Bo dotychczas tego nie powiedzieli.
3. Eksperci powinni też wyjaśnić ten arcyfenomen, o którym mówi doktor Lasek, że skrzydło uderzyło w brzozę na wysokości 5 metrów, ale brzoza ułamała się półtora metra wyżej (tak Lasek tłumaczył rozbieżność w pomiarach brzozy między komisją Millera a prokuraturą).
Eksperci od brzozy powiedzą też, mam nadzieje, jak się ta brzoza złamała, czy ułamana część do przodu upadła, czy do tyłu (jako chłop wiem, że jak kosi się zboże kosą, to przewraca się ono na kosę, do tyłu...czy ze skoszoną brzozą też tak było, czy inaczej – to wszystko jakiś fizyk, jakiś profesor Tutka (nomen omen) powinien nam rzeczowo wyjaśnić. Dotychczas takiego profesora nie ma.
4. Ale powiem szczerze, bez żadnych podtekstów – cieszy mnie ekspertyza profesora Kowaleczki. Cieszy mnie, że po stronie rządowej, po prawie czterech latach od katastrofy, jest wreszcie pierwsza, jakakolwiek ekspertyza, z która można dyskutować, z która można się zgadzać albo nie, ale która ma tę zaletę, że istnieje. Bo do tej pory nie było z czym dyskutować, a raport Millera trzeba było przyjmować podług wiary, a nie podług jakiejkolwiek wiedzy.
5. Cieszę się tym bardziej, że tę ekspertyzę profesora Kowaleczki przywiał wiatr pod drzwi doktora Laska chyba trochę też pod wpływem przeze mnie inspirowanej krytyki.