Ludobójstwo UPA potępiamy, wolną Ukrainę popieramy!
… bo jeśli jutro zniknie wolna Ukraina, pojutrze zniknie wolna Polska, a wtedy i Katyń i Wołyń znów będą możliwe...
1. Część rodaków, także komentatorów na moim blogu, nie rozumie, dlaczego pamiętając i potępiając ludobójstwo na Wołyniu i Podolu, można równocześnie popierać wolną Ukrainę.
Tłumaczę jeszcze raz – właśnie dlatego!
Rzeź wołyńska była możliwa tylko wtedy, gdy nie było ani wolnej Polski, ani wolnej Ukrainy. Najpierw wrogowie – Niemcy i Rosja – rozbili państwo polskie i dopiero wtedy mógł być i Katyń i Wołyń. Była okupacja, najpierw rosyjska, potem niemiecka, potem znów rosyjska – wtedy to wszystko się działo. Inaczej dziać się nie mogło.
2. Dziś Ukraina, jutro państwa bałtyckie, pojutrze Polska... jesteśmy o etap dalej w spełnianiu się przepowiedni Lecha Kaczyńskiego.
Jeśli zniknie wolna Ukraina, wcześniej czy później (raczej wcześniej), zaatakowana zostanie też Polska. Rosyjska ekspansja nie zatrzyma się na Bugu, bo nigdy się tam nie zatrzymywała. Zawsze zawsze szła dalej. Więc musimy popierać wolną Ukrainę, oby trwała jak najdłużej.
Musimy popierać Ukrainę pomimo Wołynia, a może nawet ze względu na Wołyń.
3. Wolna Ukraina nam nie zagraża, nawet jeśli gdzieś tam stawia pomniki Bandery. Boli nas to, ale mnie osobiście bardziej boli, gdy prezydent Polski, Bronisław Komorowski, przemawiając w ukraińskim parlamencie, stawia znak równości między polskimi i ukraińskimi krzywdami, nie wspomina o ludobójstwie, tylko mówi, że to były „dawne swary” .
Jakby skreślił w ten sposób naszą polską pamięć i dał na banderowskie pomniki moralne przyzwolenie.
Wolna Ukraina nam nie zagraża. Nie napadnie nas, nie przekroczy naszych granic, bo nawet gdyby ktoś tam tego chciał, to nie znajdzie dość siły.
Wolna Ukraina nam nie zagraża, lecz zwiększa nasze bezpieczeństwo, bo odgradza nas od Rosji. A ściślej – odgradza Rosję od nas, bo my się do Rosji z szabelką nie wybieramy, a Rosja do nas chyba niestety wybiera się znowu.
4. Nam zagraża taki rozwój zdarzeń, w którym najpierw Ukraina, a potem Polska wolność swoją stracą. Stać się tak może tylko w wyniku rosyjskiej ekspansji, która niestety już się rozpoczęła.
Bo dopiero wtedy, gdy nie będzie wolnej Ukrainy i wolnej Polski, zarówno Katyń, jak i Wołyń, staną się znowu możliwe. A nawet prawie pewne.
To doskonale rozumiał śp. Prezydent Lech Kaczyński, który oficjalnie nazywając rzeź wołyńską ludobójstwem, jednocześnie popierał wolną Ukrainę i wraz z nią sprzeciwiał się rosyjskiej inwazji na Gruzję. I trafnie (niestety) przewidział przyszłość – najpierw Gruzja, potem Ukraina...
5. Dlatego powtarzam jeszcze raz: Ludobójstwo na Wołyniu potępiamy, wolną Ukrainę popieramy!
Dla naszego bezpieczeństwa i nie w cudzym, tylko we własnym, dobrze pojętym interesie.
Dlaczego niektórym tak trudno tę prostą przecież rzecz zrozumieć?
PS. Piszę ten tekst w dniu 75-ej rocznicy drugiej deportacji Polaków na Sybir (13 kwietnia 1940 roku), w tym także mojej śp. Mamy. Była wywieziona z Wileńszczyzny, przeszła Golgotę Wschodu. Na tej Golgocie straciła rodziców (dziadka zabiło NKWD, babcia i wujek zmarli na zesłaniu), straciła własne zdrowie i cały dorobek rodziny, nie pozostał nawet jeden kamyk. . Cierpieli za nic na świecie, za to tylko, że byli Polakami.
Ale ich cierpienie przyszło wtedy, gdy przestała istnieć wolna Polska.
Popieram wolną Ukrainę, jako ubezpieczenie wolnej Polski, także ze względu na tę pamięć.