Coraz mniej rozumiem sądy, chwilami wcale...
10 lat dla człowieka, który zabił 2 bandytów w obronie życia. Miał ich poczęstować herbatą, a nie nożem?
W związku z publikacja na portalu wpolityce.pl dotyczącą zdumiewającego wyroku wyroku sądu w Koszalinie, skierowałem do Prokuratora Generalnego następujący list:
Rawa Mazowiecka, 16 listopada 2013 roku
Pan Andrzej Seremet
Prokurator Generalny
Przeczytałem w sieci (portal wpolityce.pl) następującą wiadomość:
„...Na 10 lat więzienia za podwójne zabójstwo skazał w piątek Sąd Okręgowy w Koszalinie (Zachodniopomorskie) 21-letniego Damiana R. Sąd uznał, że oskarżony działał w warunkach obrony koniecznej, ale użył środków niewspółmiernych do niebezpieczeństwa.
Do zabójstwa doszło 9 marca 2012 r. w wieżowcu przy ul. Budowlanych w Kołobrzegu. Ofiary - Sebastian G. i Dawid P. - z nieustalonych powodów wtargnęły wieczorem do mieszkania zajmowanego przez oskarżonego, jego matkę, ojczyma i siostrę.
Byli pijani i uzbrojeni w pałkę teleskopową i pneumatyczny pistolet. Jeden z nich miał na twarzy kominiarkę. Mężczyźni grozili Damianowi R. śmiercią, rzucili się na niego. Doszło do szarpaniny, w której uczestniczył również ojczym oskarżonego. W trakcie bójki Damian R. sięgnął po kuchenny nóż, którego ostrze miało 22 cm i zadał atakującym kilka ciosów...
O ile opis sprawy odpowiada rzeczywistym ustaleniom sądu – jego treść budzi moje najwyższe zdumienie.
Dlaczego jest karany długoletnim więzieniem człowiek, który stanął w obronie siebie i rodziny wobec agresywnych napastników, wobec bandytów, uzbrojonych w nóż, pałkę, w kominiarce, grożących mu śmiercią/
Czy w takiej sytuacji człowiek nie ma praw bronic się wszelkimi środkami, z zabiciem napastników włącznie? Czy w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia napadnięty człowiek ma się zastanawiać, ma dobierać środki, by zanadto nie skrzywdzić napastników?
Panie Prokuratorze Generalny - w sytuacji, gdy człowiek broni własnego życia (a Damian R. bronił) – żadne środki nie są niewspółmierne.
Jeśli człowiek, ofiara bandyckiego napadu, broniący się przed napastnikami we własnym domu, w takich okolicznościach, jest skazywany na 10 lat, to znaczy, w Polsce prawo do obrony koniecznej istnieje w teorii, a w praktyce jest fikcją.
Nie rozumiem tego wyroku i nie rozumiem również, dlaczego prokuratura w takich okolicznościach wniosła i popierała oskarżenie.
Proszę, by Pan Prokurator Generalny zainteresował się ta sprawą i sprawdził prawidłowość oskarżenia w tej sprawie oraz ocenił sprawiedliwość tego wyroku.
Obawiam się, że Damianowi R. stała się wielka krzywda, która należy niezwłocznie naprawić.
Z poważaniem
Janusz Wojciechowski
PS. Mój dodatkowy komentarz dla czytelników:
Zakładam, że prasa nie zmyśliła sobie własnej wersji wydarzeń, lecz przytacza ustalenia sądu.
Wtargnęli do mieszkania, pijani, uzbrojeni w pałkę i pistolet, jeden miał kominiarkę na głowie, grozili śmiercią, rzucili się do bicia...
A Damian R. na widok pałki i pistoletu – zamiast uprzejmie zapytać, w jakiej sprawie panowie składają wizytę i czym może służyć – złapał nóż i nim wywijał, a nawet zadawał ciosy.
Jak tak można postępować wobec gości, co prawda uzbrojonych i nieco agresywnych, może nawet cokolwiek groźnych - ale gości przecież...
Poza tym, nawet jeśli w obronie własnej chwycił nóż, to powinien się nim posługiwać delikatnie, tak, żeby nikogo nie skrzywdzić, a nie zaraz napastnikom pod żebra nóż ten wbijać.
Pan sędzia z Koszalina, gdyby to do jego mieszkania wieczorową porą wtargnęli napastnicy z pałką, pistoletem, w kominiarkach na głowach, zapewne poczęstowałby ich herbatą, a nie nożem.
Mówiąc serio - coraz mniej rozumiem polskie sądy.
Chwilami nie rozumiem ich wcale...