Pyskata sędzia ze Szczecina jednak ma problem
Prezes szczecińskiego sądu przeciwstawił się chamstwu może jeszcze nie siłą, ale przynajmniej godnością osobistą
1. Pamiętają Państwo Czytelnicy sprzed kilku tygodni głośną sprawę pyskatej sędzi ze Szczecina, która darła się na Bogu ducha winnego człowieka w sądzie, aż ściany się trzęsły?
Jej pożałowania godne zachowanie zostało nagrane i przedstawione w portalu „Wpolityce.pl”
Zbulwersowany tym zachowaniem, napisałem list do Ministra Sprawiedliwości, przypomnę jego treść:
Rawa Mazowiecka, 15 czerwca 2013 r.
Pan Marek Biernacki
Minister Sprawiedliwości
Szanowny Panie Ministrze!
Załączam poniżej treść wpisu na portalu wPolityce.pl zamieszczonego 15 czerwca br. dotyczącego niegodnego zachowania się pani sędzi z Sądu Rejonowego w Szczecinie. Do treści wpisu dołączone jest nagranie niekulturalnego, wręcz nie waham się powiedzieć chamskiego zachowania pani sędzi w stosunku do pana Tomasza Gontarza, który w grzecznej i uprzejmej formie zwracał się o zgodę na nagrywanie przebiegu rozprawy. Odpowiedzią pani sędzi były krzyki groźby, próba zastraszenia osoby, zachowującej się spokojnie i okazującej sądowi szacunek.
Jeśli to nagranie jest prawdziwe, to uważam, że w stosunku do sędzi tak niekulturalnie się zachowującej, krzykiem zastraszającej człowieka na sali sądowej, powinny być wyciągnięte konsekwencje dyscyplinarne.
Sala sądowa Rzeczypospolitej Polskiej nie może być miejscem chamskiego pokrzykiwania i upokarzania ludzi.
Zapytam też przy okazji, czy Pan Minister podejmuje lub zamierza podjąć jakieś starania o poprawę kultury sądzenia w Polsce.
Załączam treść wspomnianego wpisu w portalu wPolityce.pl z 15 czerwca br.
2. Minister Sprawiedliwości odpowiedział mi tak – cytuję:
Na polecenie prezesa Sądu Okręgowego w Szczecinie bezpośredni przełożony sędzi prezes Sądu Rejonowego Szczecin-Centrum w Szczecinie przeprowadził z sędzią rozmowę, w której zwrócił uwagę na zasady kultury urzędowania w czasie czynności procesowych. Sędzia została zobowiązana do złożenia pisemnych wyjaśnień, dotyczących przebiegu zdarzenia, które wraz z całością materiałów zostaną przez prezesa Sądu Okręgowego w Szczecinie przedstawione Kolegium tego Sądu w celu rozważenia zasadności wystąpienia do zastępcy rzecznika dyscyplinarnego z wnioskiem o podjęcie czynności dyscyplinarnych....”
No i proszę! Na komin trzeba wejść i to zapisać! Wreszcie Minister odpowiada inaczej niż według dwupunktowej instrukcji – punkt pierwszy, sad ma zawsze rację, punkt drugi, jeśli sąd nie ma racji, patrz punkt pierwszy...
Okazuje się, że można było z sędzią przeprowadzić krytyczną rozmowę, że można było nawet sięgnąć po środki dyscyplinarne i aureola niezawisłości z głowy nie spadła, mimo, że – uwaga – rzecz dotyczyła jakby nie było orzekania, pani sędzia darła się na człowieka w czasie rozprawy, gdy była w todze i łańcuchu i unosiły się nad nią opary niezawisłości.
Niezależnie co będzie dalej – już dziś brawa dla prezesa Sądu Okręgowego w Szczecinie, że chamstwu przeciwstawił się może jeszcze nie siłą, ale przynajmniej godnością osobistą.
3. Minister Sprawiedliwości nie byłby wszakże sobą, w ciasnych butach własnego urzędu, gdyby nie dodał, że „...nie dysponuje instrumentami prawnymi umożliwiającymi dokonanie ustaleń niezbędnych do zajęcia w przedmiocie odpowiedzialności dyscyplinarnej”.
I to prawda. Minister Sprawiedliwości nie posiada żadnych instrumentów, bo się ich wyzbył na własne życzenie, w 2011 roku Platforma i PSL tak zmieniły ustrój sadów powszechnych, że Minister Sprawiedliwości został pozbawiony wszelkich kompetencji nadzorczych wobec sądów. Dobrze, że prezes ze Szczecina zareagował, to Minister jako listonosz mógł mi przekazać dobrą wiadomość. Gdyby prezes stanął murem za pyskatą koleżanką, jak to przeważnie bywa, to Minister Sprawiedliwości kolejny raz objawiłby się nam jako minister bezradności.
Tę bezradność oczywiście zlikwidujemy, ale to chyba dopiero za dwa lata. A na razie cieszmy się, że chamstwo w sądzie nie zawsze musi być górą.