Logika sekty pancernobrzozowców
To nic, że dróżnik nie zamknął szlabanu, kierowca winien, po co wjeżdżał pod pociąg...
1. Sędzia i spiskowcy – napisał na S24 publicysta Flyga, z taką oto frazą:
„...Czytając komentarze zwolenników zamachu lub maskirówki, zastanawiam się co tymi ludźmi kieruje. Czy jest to głupota, ślepota, a może manipulacja?
Przykładem może być pewien sędzia ubiegający się o reelekcję do europarlamentu. Od sędziego można wymagać umiejętności czytania ze zrozumieniem przepisów, takich jak Regulamin Lotów 2006, który wyraźnie zabraniał podchodzenia gdy brak jest warunków do lądowania. Zamiast zauważyć i informować innych, że przestrzeganie przepisów jest kluczem do bezpieczeństwa, podsyca teorie spiskowe dla płytkiego celu, jakim jest pozyskanie pracy na następne kilka lat. Jeżeli taka osoba sprzedaje dobro i bezpieczeństwo Polaków za tak niską cenę, to najprawdopodobnie sprzeda Polskę za niewiele większą.
Nie znam intencji kierującym pozostałych spiskowców. Może to tylko ślepota. Jaki sens ma dalsze rozważanie czy mgła była sztuczna czy naturalna? -żadnego. Gdy nie ma warunków do lądowania (sztucznych lub naturalnych), to pomijając nawet aspekt prawny, podchodzenie do lądowania nie ma sensu i wprowadza niepotrzebne ryzyko, a dodatkowo skraca lub eliminuje czas oczekiwania na poprawę pogody
Kontrolerzy faktyczne wydawali błędne informacje dotyczące położenia na teoretycznej ścieżce. Miało to na pewno negatywny wpływ na świadomość załogi i bezpieczeństwo. Było jak najbardziej czynnikiem sprzyjającym katastrofie, ale nie przyczyną. ...”
2. Nie wiem, kim jest sędzia, który gryzie trawę, żeby dostać się do Europarlamentu, o nikim takim nie słyszałem i nie wiem do kogo anonimowy awiator pije, ale pije nielogicznie.
Bo pije z grubsza tak: Jechał samochód, wjechał na przejazd kolejowy i rozjechał go pociąg. Szlaban nie był zamknięty, bo dróżnik z kimś się zagadał, miał rozproszoną uwagę i szlabanu opuścić zapomniał.
Przyjeżdża uczona komisja i orzeka co następuje: Całkowitą winę za wypadek ponosi kierowca samochodu. Po pierwsze za późno wstał, za długo się guzdrał, a potem za bardzo spieszył. Poza tym była mgła i śliska droga, więc w ogóle nie powinien wyjeżdżać z domu samochodem. Przed przejazdem kolejowym jechał za szybko, nie obserwował drogi, nie spostrzegł nadjeżdżającego pociągu i pod niego wjechał. Dróżnik wprawdzie nie zamknął szlabanu, choć powinien, ale jego zachowanie było okolicznością sprzyjająca katastrofie, a nie przyczyną...
W związku z tym zupełnie bez znaczenia jest, czy dróżnik był trzeźwy czy pijany, czy szlaban był sprawny czy niesprawny. Kierowca jechał za szybko i we mgle i na własne życzenie, z własnej winy wpadł pod pociąg.
Tak twierdzi anonimowy awiator Flyga.
3. A moim zdaniem Panie Flyga, jest inaczej. Nie można poprzestać na winie kierowcy, trzeba też szukać winy dróżnika i pytać, dlaczego nie zamknął szlabanu, dlaczego otwartym szlabanem fałszywie upewniał kierowcę, że ma przed sobą wolna drogę?
I tych dróżników ze Smoleńska też trzeba pytać, dlaczego fałszywie upewniali załogę, ze jest na kursie i na ścieżce, choć nie była. Dlaczego nie ostrzegli załogi, że lecą źle?
4. Podobnie można pytać o inne ważne rzeczy: Ile się właściwie urwało tego skrzydła? Na jakiej wysokości złamana została brzoza? Dlaczego samolot rozbił się na bagnie na dziesiątki tysięcy szczątków, dlaczego, choć nie upadł na koła, to je ubłocił?
Można i trzeba pytać, dlaczego załoga ogłuchła i oślepła w całości równocześnie i nie słyszała ani nie widziała alarmu i światełek Pull-up?
I można też, a nawet trzeba pytać skąd właściwie wiadomo, że piloci zeszli za nisko? Czy jest na to jakiś dowód poza kopiami taśm z czarnych skrzynek, starannie opracowanymi przez rosyjskich specjalistów?
5. Nie jestem sędzią, jestem adwokatem. My adwokaci kierujemy się rozumem i mamy skłonność do zadawania pytań. Awiatorowi, zwłaszcza anonimowemu, może i trudniej to zrozumieć, bo kieruje się instrukcją i dyspozycjami z wieży...